26 listopada
Już tylko 21 dzień do dnia, w którym będę mogła wyjechać na święta; Lala też wyjeżdża, a więc razem ciągle o tem marzymy. Dziwi mię bardzo i niepokoi, że już cały tydzień ni mam listu z domu, zwykle otrzymywałam dosyć regularnie dwa razy na tydzień: we wtorki i piątki, a teraz przeszedł i wtorek i piątek i listu jak nie ma tak nie ma. Po części przewiduję przyczynę tego niepisania, otóż w ostatnim liście Matula pisała, że w przyszłym tygodniu mają przenosić się do nowego domku, a więc myślę, że właśnie teraz odbywają się te przenosiny i że nie ma czasu na pisanie. Za trzy dni będzie 29 t.j. dzień w ktorym w Wilnie co roku odbywał się uroczysty obchód powstania listopadowego – tak to przyjemnie bywało, te zebrańka tak podnosiły duszę, dodawały otuchy; a tu wszystkiego tego jesteśmy pozbawione i tak mi jakoś brak tego polskiego życia, tych wszystkich zebrań, odczytów, gimnastyki wspólnej, wycieczek i.t.d. a wiem przecie, że i tu jest polskie kółko i to nawet bardzo liczne, jest skauting, są najrozmaitsze zebrania, tylko że my w żaden sposób do tego polskiego życia dostać się nie możemy, gdyż nikogo nie znamy, z kim możnaby o tem porozmawiać, jesteśmy samiuteńkie jedne, a do tego uczymy się w ruskiej szkole. Tak mi to jest przykro i tak to teraz odczuwam jak nigdy jeszcze!
- 30 - |