18 Marzec
Mieliśmy dziś wyjechać z Rudakowa; prawie wszystkie rzeczy są już zpakowane, ze wszystkemi solenne pożegnania porobione, aż tu przychodzi wiadomość od gubernatora, że nie można jechać, bo biletów na kolej nie sprzedają kto nie ma wyraźnego pozwolenia od gubernatora, a nam jeszcze nie przysłano pozwolenia, więc musimy czekać. Kiedy ono przyjdzie nie wiadomo; a my tymczasem jesteśmy w bardzo przykrem położeniu, gdyż Tatuś już rachunki zdał p. Wańkowiczowi, a wyjechać jeszcze nie można.
Nastały teraz śliczne, ciepłe dnie. Śniegu już zupełnie nie ma, tylko okropne błoto. Pola zielenieją, a nawet już kwitną w ogrodzie jakieś malutkie białe kwiatki. Roje ptaszków już przyleciały i wszędzie słychać ich radosny świergot. Nawet komary już tańczą zajadle (jeden z nich, niecnota, zdążył już nawet ugryźć mnie w łydkę). Jednem słowem budzi się cała natura, a dnie są tak ciepłe, że chodzi się w letnich żakietach.
- 6 - |