22
Marca
Dziś był bardzo zabawny wypadek, ale to tylko szczęśliwym trafem zabawny, ale mógł by być niebezpiecznym. Kiedy nasza kompania, tj. ciocia, Matula (pan Chaillet chory na zęby, więc nie mógł być razem), Oleńka, Kate, Henri i Dudek, poszła na spacer. My z Oleńką zobaczyłyśmy, że na drodze od Ostroklad jedzie Hala konno, więc wybiegłyśmy na spotkanie. Hala przyjechała na jakimś specjalnie spokojnym koniu, żeby Henri mógł sobie pojeździć. On siadł strasznie zadowolony. Z początku Hala prowadziła konia za uzdę, ale jak się przekonała, że on dobrze siedzi, puściła go samego; on jeździł z początku krokiem, ale potem ośmielony zaczął biec kłusa i to mu się dobrze udawało, aż wtem obskoczyły konia foksy ze wszystkich stron. Koń zaczął galopować i jaknajokropniej unosić; biedactwo jeździec puścił od razu lejce, a uczepił się obydwoma rękami za siodło i w taki sposób przeleciał aż do rogu cegielni ostrokladowskiej. Ale jak zobaczył, że już dłużej nie wytrzyma wyjął nogi ze strzemion i spuścił się na rękach z siodła na błoto i w taki sposób nic sobie nie zbił. Koń tymczasem gnany przez psów, dalej galopował do Ostroklad i tak prędko, że my z Halą skwitowałyśmy z gonienia, a wróciłyśmy do domu i ja zatelefonowałam do Jasi, żeby się nie przestraszyli, jeżeli koń sam przyjdzie, gdyż Hala jest u nas. Potem Stefan odwiózł Halę do Ostroklad i tak się skończyła ta cała historja.
Już postanowiliśmy, że czy pozwolenie przyjdzie, czy nie wyjeżdżamy na pewno w piątek wieczór lub sobotę rano.
- 7 - |