Pamiętnik Niny 1916-1919

1 Kwiecień

Jesteśmy jeszcze w Rudakowie i będziemy prawdopodobnie przez całe święta, co nas bardzo zasmuca; bo co to będą za święta bez Tatusia (Tatuś wyjechał do Moskwy), rzeczy wszystkie popakowane, w domu pusto i nieporządek, gdyż w każdym pokoju paki stoją, święconego żadnego nie można będzie urządzać, jednem słowem będą święta jakich jeszcze nigdy nie było. Tatuś (jak już mówiłam) pojechał do Moskwy w sprawie Hornowskiej, potem do Smoleńska i na koniec do Rzeczycy starać się pozwolenia na przejazd do Hornowa. W Moskwie miał się Tatuś dowiedzieć o miejsce dyrektora w fabryce elektrycznych lamp dla pana Chaillet; i tak się szczęśliwie i prędko Tatusiowi udało, że pozawczoraj otrzymaliśmy depeszę, żeby pan Chaillet momentalnie jechał do Moskwy umówić się, a czy umówi się czy nie dają 200 rubli na drogę. Wieczorem zaniosłam telegram, a zaraz nazajutrz rano wyjechał ogromnie zadowolony. Odrazu odżył zupełnie. Przedtem bolały go zęby po tylko co przebytej fluksji i był jeszcze trochę spuchnięty, a jak tylko dowiedział się o tym, momentalnie powiedział, że go zęby już nie bolą i latał po dworze bez palta i nawet bez przewiązki na głowie. Wyjechał po bardzo solennem pożegnaniu z nami, prosił bardzo, żeby pisywać do niego listy, sam też obiecał pisać, a także obiecał mi, że przyszle bardzo dobrą książkę do uczenia się po angielsku i że jak już się gdziekolwiek ustalimy, to przyszle do nas Kate, a jeżeli będzie mógł, to i sam kiedykolwiek przyjedzie. Bardzo nam jego szkoda tych wspólnych lekcji, tak się zawsze sympatycznie pogawędziło po angielsku, rusku i francusku. Listy do Matuli on będzie pisać po francusku, do mnie po angielsku, a my do niego po rusku.

p. Chaillet uczył mnie angielskiego, a w innym dniu ja jego – rosyjskiego.


- 8 -

pierwsza - poprzednia - następna - ostatnia
1 - 2 - 3 - 4 - 5 - 6 - 7 - - 9 - 10 - 11 - 12 - 13 - 14 - 15 - 16 - 17 - 18